środa, 29 czerwca 2011

Oh So Specjal !

Intensywnie zastanawiam się nad zakupem paletki Sleek Oh So Specjal.
Wcześniej podobało mi się kilka paletek, ale nie kupiłam bo nie byłam pewna czy są dla mnie. Jedne za ciemne, inne za jaskrawe...
W tej palecie podobają mi się wszystkie kolory, bez wyjątku, wszystkie są dla mnie. Delikatne i neutralne, na co dzień i na każdą okazję.
Z drugiej strony mam trochę cienie, niedawno kupiłam trochę cieni Inglot, mam już prawie całą paletkę, poza tym są jeszcze paletki z Avonu, które też są świetnej jakości i bardzo wydajne. Nie chcę za dużo chomikować tym bardziej że prawie wszystkie cienie ma w odcieniach brązu, różu, szarości, beże, matowe i perłowe.
Doradźcie mi co robić
Czy cienie Sleek są na prawdę tak cudowne jak piszecie? Są porównywalne do Inglota? Długo się utrzymują, łatwo się je nakłada i są wydajne?

Oto paletka, zdjęcie pochodzi z internetu, ze strony Allegro.

Szkodliwe filtry

Jest lato, czy tego chcemy czy nie jesteśmy narażeni na wysokie promieniowanie słoneczne.
Większość z nas używa filtrów, żeby nie niszczyć skóry - czy wiecie że używanie większości kremów z filtrem UV może nam zaszkodzić?
Ja filtrów kiedyś nie używałam wcale, później kupiłam, żeby chronić skórę. Na produktach chroniących przed szkodliwym działaniem słońca widnieje napis: zawiera Benzophenone...
Z ciekawości sprawdziłam co to takiego?
Wkleję tutaj artykuł który skopiowałam w całości ze strony solarium.pl



Oxybenzone – to nazwa substancji, która bardzo poważnie może szkodzić skórze - i nie tylko! Tymczasem jest to jeden z najpopularniejszych składników kosmetyków chroniących przed słońcem. Występuje pod wieloma nazwami: Oxybenzone, Eusolex 4360, Escalol 567, Benzophenone-3 i od wielu lat znajduje się na liście produktów które nie są  obojętne dla naszego organizmu. Na dodatek jest to substancja aktywna hormonalnie - jej stosowanie należy zatem postawić pod wielkim znakiem zapytania.

Po raz kolejny produkty kosmetyczne chroniące przed poparzeniem na słońcu stały się tematem bardzo burzliwej dyskusji naukowców. Wiele badań naukowych poświęconych tematyce ochrony skóry przed słońcem dowiodło w ostatnim czasie, że stosowanie kosmetyków z filtrami może po części zapobiegać poparzeniom słonecznym, nie chroni jednak w żaden sposób przed nowotworami. Wręcz przeciwnie, blokowane przez filtry  promienie UVB, nie prowadząc do syntezy witaminy D3, odpowiedzialnej za pracę układu immunologicznego, mogą wywoływać wręcz odwrotny skutek. Francuscy naukowcy dowiedli również, że osoby stosujące kremy z faktorem częściej ulegają częściowemu poparzeniu, niż te nie stosujące żadnej ochrony. Dzieje się to poprzez podświadome przeniesienie odpowiedzialności na producentów kosmetyków, którzy na opakowaniu obiecali ochronę przed słońcem – ludzie opalają się więc o wiele za długo.

Problematyczny oxybenzone

Problem, z którym obecnie spotkała się branża producentów kosmetyków opalania na plaży wydaje się być najpoważniejszym z dotychczasowych - i ze względu na wyniki przeprowadzonych badań stosunkowo bezdyskusyjnym. Po pierwszych przypuszczeniach, kilka lat temu preparaty poddano dokładnym i długotrwałym testom. Ich wyniki okazały się nie tylko szokujące ale i doprowadziły ponownie do wzmożonych dyskusji na temat kampanii antysłonecznych, faktycznego ich skutku oraz przemysłu który za nimi stał, wprowadzając na rynek kosmetyki chroniące naszą skórę przed „zabójczym” słońcem. Substancje takie wprowadzone zostały również do całego szeregu innych kosmetyków do pielęgnacji ciała oraz włosów.
Z przeprowadzonych badań wynika, że zawarte w kosmetykach faktory ochronne, których zadaniem miała być ochrona naszego zdrowia, nie są nam obojętne i prowadzą, poprzez zmianę roli hormonów, do bardzo groźnego w skutkach zatrucia organizmu. W sytuacji kiedy kosmetyki zawierające szkodliwą substancję nie są – mimo faktów – wycofywane z rynku, sami musimy nieco uważniej studiować listę skłądników danego preparatu.

Problem główny stanowi „od wielu lat” Oxybenzone, organiczny składnik pochodzenia chemicznego w postaci żółtego proszku. Ulubiony przez przemysł, stosunkowo tani w produkcji absorber UV, stał się składnikiem filtrów przeciwsłonecznych. Stosowany jest bardzo często zarówno w kremach, mleczkach, balsamach oraz żelach kosmetycznych do opalania na plaży i nie tylko. W ostatnim czasie można spotkać go w coraz bardziej modnej odzieży wyposażonej w filtr słoneczny. W takim zastosowaniu substancja ta ma bezpośredni kontakt z naszym ciałem i skórą co ułatwia jej dotarcie do naszego organizmu. W nim doprowadzać może ona do reakcji hormonalnych, które nie pozostają obojętne dla naszego zdrowia. Reakcje te to zaburzenia przepływu informacji doprowadzające do zmiany funkcji niektórych z 50 hormonów odpowiedzialnych za poprawną pracę naszych układów.

Amerykańskie Towarzystwo EWG (The Enviromental Working Group) nagłośniło badania prowadzone przez CDC (Centers for Disease Control and Prevention) rządową agencję amerykańską. Wyniki tych badań ogłoszono w marcu bieżącego roku. Dotyczyły one ryzyka towarzyszącego stosowaniu preparatów zawierających Oxybenzone, a więc między innymi kosmetyków z filtrem przeciw słonecznym opartym na organicznym blokerze pochodzenia chemicznego czyli oxybenzone.

Amerykańska CDC podaje jeszcze jedną zatrważającą statystykę. 96,8 % amerykańskiego społeczeństwa posiada ślady tej substancji w swoim organizmie co uwidoczniło dokładne badanie moczu przeprowadzone na wielu tysiącach obywateli. Zatrucie organizmu tą chemiczną substancją (4-methoxy-2-hydroxybenzophenone) jest najbardziej niebezpieczne dla przyszłych matek. Znalazła się ona bowiem na liście odpowiedzialnych za niedorozwój płodu jak i idących z nią parze szeregiem chronicznych chorób na jakie narażone są takie dzieci. Niebezpieczeństwo to dotyczy jednak nie tylko matek. Wszystkie substancje zaburzające pracę naszych hormonów są bardzo szkodliwe dla zdrowia a szkody jakie wyrządzają mogą być bardzo różne i stosunkowo ciężko obliczalne.

„Oxybenzone, nazywany również benzophenone-3 Eusolex 4360, Escalol 567 popularny składnik preparatów przeciwsłonecznych posiadających „szerokie” spektrum ochrony przed promieniowaniem UV przenika do skóry, zaburza pracę hormonów i przyczynia się do zwiększenia produkcji wolnych rodników” - informują amerykańscy naukowcy.

Historia

Ciekawostką jest również to, że już 1993 substancja ta była bardzo mocno krytykowana przez naukowców i pomimo jej szkodliwości znalazła szerokie zastosowanie w przemyśle kosmetycznym. W Unii europejskiej produkty zawierające stężenie tej substancji powyżej 0,5 % muszą być oznakowane specjalną informacją, która ma zwrócić szczególną uwagę i poinformować konsumenta o czyhającym na niego niebezpieczeństwie. Czy jest to dobre rozwiązanie i czy ktokolwiek wie z czym powiązać napis na opakowaniu kremu brzmiący „zawiera oxybenzone”. Na kilkanaście sklepów kosmetycznych, w których zapytałem o znaczenie takiego napisu, tylko w jednym uzyskałem jakąkolwiek odpowiedz, brzmiała ona : „No tak to powinno być, bo może się zdarzyć, że ktoś ma na przykład uczulenia na ten składnik”. To chyba nie wymaga komentarza...

Właściwości dyskusyjnego pochłaniacza UV

Należałoby też dodać, że sam oxybenzone nie stanowi wcale dobrej ochrony przed promieniami UVA. Pod względem fizycznym stanowi bardzo dobry filtr UVB i nadaje się bardzo dobrze do ochrony tworzyw sztucznych przed niszczącymi ich plastyczne możliwości promieniami UV. Dobrze zdaje egzamin w farbach i środkach do ochrony drewna przed słońcem. Pomimo to nagłośniono jego szeroko spektakularne działanie i rozpowszechniono w przemyśle kosmetycznym jako cudowny filtr chroniący naszą skórę zarówno przed UVB jak i w 10% również przed UVA z pasma do 320 mn. Faktyczna rola ograniczała się raczej do filtra UVB. Na dodatek należy on do grupy filtrów organicznych pochodzenia chemicznego, których to rolę poddawano często ostrej krytyce. Amerykańscy naukowcy określali już wielokrotnie filtry chemiczne jako mało skuteczne i posiadające dyskusyjne działanie. Dla wielu, nie stanowiły one ochrony lecz przesunięcie czasowe negatywnych skutków ekspozycji skóry na UV. Szczególnie w przypadku przedawkowania, zgromadzona pod skórą energia szkodziła nam po czasie w inny sposób. Badanie te doprowadziły kilka lat temu do powstania kompanii ostrzegających przed organiczno-chemicznymi filtrami, których rola ograniczała się na absorbowaniu i magazynowaniu energii, szczególnie w przypadku stosowania ich u bardziej wrażliwych na promienie UV dzieci. Ci sami naukowcy polecali szereg innych substancji, których szkodliwości w przeciwieństwie do oxybenzone nie udowodniono a ich skuteczność w blokowaniu i odbijaniu UVB była zdecydowanie lepsza.

Jak rozumieć filtry i ich rolę

Często dochodzi do absurdu polegającego na braku świadomości społeczeństwa dotyczącej zasad działania filtrów. Rzeczywistość wygląda tak że informacja widniejąca na opakowaniu kremu ochronnego „chroni skutecznie przed UVA i UVB" nie zapewnia nam faktycznie pełnej ochrony przed UVA. Na dodatek wiele kremów znajdujących się na rynku zawiera oxybenzone jako jedyny filtr UV. Czy ochrona przed promieniami UV polegająca na ograniczeniu negatywnego czynnika, jakim jest poparzenie czy też przedwczesne starzenie się skóry, jest wystarczająca? W środowiskach naukowych coraz częściej dzieli się ochronę przed UV na trzy niezależne od siebie zjawiska: Ochrona przeciw poparzeniu, za które odpowiedzialne są przede wszystkim promienie UVB, ochrona zapobiegająca starzeniu się skóry i ochrona przeciwnowotworowa. Pewnie już za niedługo na rynku pojawią się nowe faktory ochronne mówiące właśnie o nowotworach czyli o tym w jakim stopniu kosmetyk może zapobiegać procesom mutogennym towarzyszącym dłużej ekspozycji naszej skóry na słońce.

Jak więc rozumieć informacje znajdujące się na kosmetykach ochronnych? Na przykład „F16” - i co z tego wynika? Faktor 16 to duża liczba...  ale są większe. No tak, ale po co komu faktor 8…itd…” Ile z tej liczby mówi o blokowaniu UVA al. Ile o UVB, a jeśli mówimy o UVA to o które pasmo chodzi I czy II?

Z jednej więc strony wiemy że należy chronić się kosmetykiem z faktorem, z drugiej sama liczba nic nie nam nie mówi. Moda i szum medialny na temat niezbędnej ochrony skóry przed słońcem zrobiły swoje, przemysł robi gigantyczne zyski, a odbiorca jest święcie przekonany, że kupując kosmetyk z faktorem robi coś dobrego dla siebie. Takie i podobne zjawiska są coraz częstszym przypadkiem i to nie tylko w branży kosmetycznej czy farmaceutycznej. Dzieki dobrym kampaniom reklamowym i szumie mediów prowadzą raczej tylko do szybkiego wzbogacania się przemysłu, który czerpiąc kilka lat z tego zyski.

Wiele otwartych pytań?

Dziwne jest w tym wszystkim to, że o szkodliwości substancji o której wiemy od wielu już lat nie pisało się wystarczająco dużo, aby wyeliminować szkody jakie może nieść ze sobą jej stosowanie. Ile czasu musiało upłynąć do szczegółowego zajęcia się tym tematem i czy to wystarczy aby zmusić producentów do zaniechania jej stosowania? Kto stał za tym, aby przemysł po opublikowaniu wyników pierwszych badań w roku 1999 nadal mógł stosować taką substancję? Dlaczego preparaty zawierające, stanowiący zagrożenie oxybenzone, nie były i nie są do teraz wystarczająco oznakowane? Dlaczego nie znakowano ich wystarczająco wyraźnie pomimo obowiązujących w Unii przepisów? Po co wprowadzono przymus znakowania czegoś co jest szkodliwe? Dlaczego nie wycofano składnika z produktów bezpośredniego kontaktu ze skórą?

Reakcja środowisk naukowych

Szwajcarska fundacja naukowa (Swisss National Science Fundation) wraz z ministerstwem ochrony środowiska nadała temu problemowi nowego i bardzo aktualnego wymiaru poprzez szeroko zakrojoną dyskusję na temat zagrożenia związanego z pojawianiem się w naszym środowisko coraz większej ilości endokrynologicznie aktywnych substancji zakłócających pracę hormonów. Oxybenzone należy do jednej z nich i co gorsza jest to substancją którą świadomie sami wprowadziliśmy do naszego środowiska w sposób którym umożliwia jej błyskawiczne przedostanie się do naszego organizmu.

Zakończenie

Jaka będzie nasz reakcja na wyniki badań? Czy nadal będziemy stosować kremy zawierające aktywne hormonalne składniki? Pewnie tak. Czytanie długiej listy składników raczej nie jest naszą dobra stroną ponieważ w realnym życiu wszyscy musielibyśmy zostać biotechnologami i dobrze znać się na właściwościach tysięcy substancji znajdujących się zarówno w kosmetykach jak i żywności. Czy ktokolwiek z nas zdaje sobie sprawę z tego, że substancja oxybenzone C14H12 O3 oznaczona symbolami szkodliwości S26/36 to nic innego jak niebezpieczny produkt chemiczny drażniący (R36) oczy, (R37) układ oddechowy (R38) skórę. (S26) W przypadku kontaktu substancji z okiem natychmiast wypłukać dużą ilością wody i skontaktować się z lekarzem. (S36) Aby nie dopuścić do kontaktu substancji ze skórą należy nosić odpowiednie ubranie ochronne . Niemiecka organizacja nadzorująca Guete podaje również informacje z której wynika, że substancja ta w powiązaniu z promieniami UV może wywoływać odczyn wysoce fotoalergenny. Substancje z grupy ketonów mogą wywoływać również szereg innych reakcji w naszym organizmie, do których należą nienaturalne odtłuszczenie się skóry oraz jej stany zapalne, negatywne oddziaływanie na płuca, wątrobę, nerki, trzustkę i dwunastnicę. Objawy zatrucia są przejściowe - zawroty i bóle głowy oraz nudności. Czy przy takich ogólnodostępnych informacjach możemy przypuszczać, że produkt tego typu może znajdować się w kosmetykach którymi chronimy skórę swoją i naszych dzieci przez słońcem?

Oczywiście same te informacje nic nie mówią - liczy się stężenie oraz cały skład preparatu. Informacje te stanowią jednak zawsze naturalną barierę w stosowaniu takiego preparatu którego 6% zawartości stanowi „cudowny i wszechstronny” filtr oxybenzone. Dużo lepiej i pewnie spokojniej byłoby przeczytać na opakowaniu preparatu ochronnego: produkt naturalny zawierający wyciągi z roślin i składniki naturalne, aniżeli zawierający składnik który podrażnia i zaburza pracę hormonów.

Kilka danych technicznych

Oto nazwy pod którymi ukrywać się może Oxybenzon:  3-Benzophenon, Oxybenzone, Hydroxi-methoxi-benzophenon, 2-Hydroxy-4-methoxy-benzophenon, 2-Hydroxy-4-methoxyphenyl-phenylmethanon, 2-Hydroxy-4-methoxybenzophenon. Benzophenone-3, Cyasorb UV 9, Uvinul M 40, Eusolex 4360, Chimasorb 90, 2-Hydroxy-4-methoxybenzophenon, (2-Hydroxy-4-methoxyphenyl) phenylmethanon

A tu produkty w których możemy zacząć go szukać czyli zastosowanie: składnik wielu kosmetyków chroniących skórę przed promieniami UV do stosowania na plaży. Kremy do pielęgnacji ust, kremy i kosmetyki samoopalajace, kremy na dzień, kremy nawilazające, kremy do twarzy i rąk, płukanki i odżywki do włosów, lakiery i żele do włosów, dezodoranty, kremy przeciwzmarszczkowe, kremy pod oczy, fitry ultrafioletu w przemyśle lakierniczym, konserwacji drewna oraz poligrafii, składnik wywoływaczy w przemyśle kserograficznym, Stosowany również w przemyśle farmaceutycznym oraz jako stabilizator UV przy produkcji tworzyw sztucznych.

red. zdrowe-opalanie.pl


I co o tym myślicie?
Nadal używam filtrów, ale tylko jak leżę plackiem na słońcu i tylko dlatego że szkoda mi ich wyrzucić, więcej już nie kupię, chyba że istnieją jakieś bez tego składnika i w rozsądnej cenie.

środa, 15 czerwca 2011

Pierwsze Rozdanie

Chciałabym zaprosić Was na moje pierwsze rozdanie.

Nagrodą jest:
-Luksusowy kremowy mus do ciała Tajski Kwiat Lotosy Planet Spa Avon
-Lakier do paznokci Vipera Jumpy nr 164 miętowy
-Błyszczyk Bourjois La Creme nr 03
-Błyszczyk karmelowy Ella Ballerina Avon
-Kolczyki
postanowiłam dołożyć też rzeczy w niewielkim stopniu używane
-Pomadka Inglot w odcieniu 305
-Róż do policzków Wibo
-Woda toaletowa Bali Bliss Avon
oraz próbki perfum z Avonu
-60's mod
-In Bloom
-Christian Lacroix Rouge
-Eternal Magic
-U By Ungaro

ZASADY:
1. Musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga
2. Dodaj mnie do blogrolla i napisz na swoim blogu post o moim rozdaniu. Nie musi być to osobny post.
3. Napisz co podoba Ci się na moim blogu a co nie:) wszelkie sugestie są mile widziane.
 Wszyscy mają równe szanse, nie przyznaję dodatkowych losów za dodanie do blogrolla czy napisanie notki.
Jednak przyznam po dodatkowym losie dotychczasowym obserwatorom, o ile będą mieli chęć wzięcia udziału w rozdaniu :)

W zgłoszeniu podaj nick pod jakim mnie obserwujesz i podaj swój e-mail lub nr gg żebym mogła się z Tobą skontaktować, oraz link do posta z informacją o rozdaniu.
Rozdanie trwa do 15 lipca czyli równy miesiąc.



Powodzenia:)

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Tisane

Zaskukująco szybko zużyłam balsam do ust Tisane w sztyfcie, jest droższy, mniej wydajny i zdaje się, że odrobinę mniejszy od wersji w słoiczku.
Po zużyciu "na zero" postanowiłam sprawdzić ile zostało na denku opakowania.
Zostało tyle że przełożyłam do starego słoiczka po Tisane. Zaskoczenie - 1/3 słoiczka!
Tak, w denko sztyftu mieści się aż 1/3 słoiczka balsamu.
Trochę oszustwo, podobnie jak w opakowaniach Ziaja.







I wczorajsze paznokcie, ale zaraz zmyję i pomaluję na nowo:)
lakier Vipera Jumpy 155 i matowy top Essence

poniedziałek, 30 maja 2011

Zakupy


 Masło do ciała, tak zachwalane na blogach, że musiałam je kupić. Rzeczywiście ma konsystencję prawdziwego masła, produkty które dotychczas używałam, to zwykłe balsamy w porównaniu do tego. Jest gęste, tłuste, wchłania się szybko, drobinki są bardzo subtelne, zapach boski.
Kosztuje 8zł





Takie cudo kupiłam na Allegro :) na dole kulki brązujące, nic specjalnego. Na górze mozaika niebieskich cieni, które świetnie wyglądają na powiece, kolory bardzo żywe, intensywne, długo się utrzymują, cienie są bardzo miękkie. Kupiłam ze względu na ładny wygląd :D






Puder do włosów got2b - wszyscy zachwalają, musiałam spróbować i też zachwalam. Warto wydać te 20zł.

środa, 25 maja 2011

Przesadziłam!

Wpadłam w nałóg błyszczykowo pomadkowy, wiedziałam że mam ich za dużo, ale dopiero teraz zobaczyłam, że naprawdę przesadziłam.
Od dzisiaj nie kupuję pomadek, ani błyszczyków, aż nie zużyję przynajmniej połowy z tego co mam. Pewnie i tak nie zużyję tego przed końcem przydatności do użycia....

 1. Safari Trendy! Colour! brak numerka, cena: 6zł
2. Playboy, kolor: In the Mood, cena: 12zł
3. Maybelline, colorsensational, nr 560 red love, cena: 21zł
4. Maybelline, colorsensational, nr 105 cashmere rose, cena: 21zł
5. Playboy, kolor: Not in the mood, cena 12zł
6. Avon, Cynthia Rowley, kolor: Rose petals cena: ok 17zł
7. Bourjois, La Creme, nr 03 Rose Doux, cena: ok.4zł
8. Lancome, Juicy Wear, cena: ok.40zł
9. Avon, Ella Balerina, karmelowy błyszczyk, cena: ok. 7zł
10. Essence, Sun Club, nr 07, cena: ok. 8zł
11. Sephora, Nectar Shine, kolor: papaya shine, cena: 39zł
12. Dermacol, Softlips, cena: 8zł (w czechach)

13. Vipera, błyszczyk do ust koenzym Q10, różowy bez numerka, gratis do zakupów
14. Vipera, błyszczyk do ust koenzym Q10, brązowy bez numerka, gratis do zakupów
15. Lancome, Juicy Tubes, 7ml, kolor Carotte, 20zł na Allegro
16. Avon, Glazewear Sparkle, kolor Rave, cena: 17zł
17. Sephora, kontórówka Nano levres lips, nr 02, cena: 4zł na wyprzedaży
18. Sephora, kontórówka Nano levres lips, nr 18, cena: 4zł na wyprzedaży
19. Vipera, Just Lips, nr 5, cena: 10zł
20. Rimmel, Moisture Renew, kolor 500 Diva Red, cena: za darmo - tester
21. Rimmel, kolor: 100 Dreamy, cena: za darmo - tester
22. Astor, Soft Sensation, nr 212, cena: za darmo - tester
23. Astor, Soft Sensation, nr starty, cena: za darmo - tester
24. Sally Hansen, mini błyszczyk bez numerka, cena: 2zł
25. Playboy, Calendar Girl, nr 63 Miss June, cena: 20zł
26. Astor, Double Excellence, nr 008, cena: za darmo - tester
27. Astor, Soft Sensation, nr 200, cena: za darmo - tester
28. Miss Sporty, Party Girl 010, cena: 8zł
29. Clinique, nr 24 nearly violet, pochodzi z zestawu miniatur, cena: 20zł na Allegro
30. Inglot , nr 305, cena: chyba 15zł
31. Avon, pomadka powiększająca, kolor: frozen rose, cena :20zł
32. Avon, pomadka z musem, kolor Champagne, cena 20zł
33. Avon, pomadka nawilżająca, kolor Nude Perfection, cena: 20zł
34. Avon, pomadka z koronkowej edycji, kolor Frozen Rose, cena: 20zł
35. Avon, pomadka Cynthia Rowley, kolor: Rose Petals, cena: 20zł
36. Avon, pomadka Cynthia Rowley, kolor: Rose Petals, cena: 20zł (mam 2 sztuki)
37.Vipera, Cream Color, nr 30, cena: 10zł
38. Astor Shine Deluxe, nr 022 Caribbean, cena: 25zł
39. Avon, pomadka, błyszczyk, kontórówka 3 w 1, kolor frozen rose, cena: 25zł
40 Mac, błyszczyk Dazzleglass, kolor Crimson, nie wiem czy oryginał, może ktoś mi powie? Dostałam w prezencie.
41. Calvin Klein, Dangerous, nr 6, miniaturka z Allegro, cena: 5zł
42. Sorbet Lip gloss Cinnamon, cena: 7zł
43.  Sorbet Lip gloss Vanilla, cena: 7zł
44. Sorbet Lip gloss Coconut, cena: 7zł
45. Ziaja, Blubel na różowo, cena: 6zł
46. Ziaja, Blubel, na pomarańczow, cena: 6zł
47. Tisane, balsam do ust, cena 8zł
48. Inglot, pomadka pięlęgnacyjna 02, cena: 9zł
49. Tisane, pomadka ochronna, 12zł
50. Tisane, pomadka ochronna, 12zł, nowa w zapasie
51. Laura Conti, Extra Care, 2 sztuki za 5zł
52. Carmex wiśniowy, 10zł
53 Oriflame, miodek-smrodek :D za 10zł
54. Pomadka podróbka Mac, która kupiłam na Alegro, od użytkownika edziulka69 którą serdecznie pozdawiam, kij ci w oko gnido.


Jak chcecie wiedzieć więcej o którejś z pomadek to pytajcie :)

poniedziałek, 16 maja 2011

Dzisiejsze paznokcie

Strasznie mi się kojarzą z meteorytami Guerlain : D
Użyte lakiery:
różowy Wibo 53
zielony Vipera Jumpy 164
fioletowy Vipera Jumpy 161
Jak Wam się podobają?
Waszym zdaniem taka długość paznokci jest ok? Są długie czy krótkie? Wystarczająco zadbane czy nie? :)

Ziaja

Bardzo dziękuję Kosmetykoholiczce za ogromną pomoc w odzyskaniu posta skasowanego przez Bloggera:)
Zapraszam wszystkich na jej bloga, sama często tam zaglądam i uważam że jest świetny:)



Dzisiaj pokażę Wam kosmetyki z firmy Ziaja, które mam w swojej kolekcji. Ze wszystkich jestem zadowolona:)
Peeling czekoladowy chyba nie jest dostępny w regularnej sprzedaży, nigdy nie widziałam go w sklepach, dostałam go kiedyś gratis do zakupów. Na opakowaniu nie ma informacji czy powinnyśmy go używać do twarzy czy do ciała, ja używam do twarzy i jest świetny, ma małe drobinki, które świetnie usuwają martwy naskórek, ale nie podrażniają. Pachnie bosko :D


Krem Masło Kakaowe jest za tłusty żeby używać go codziennie, chyba że ktoś ma bardzo suchą skórę. Przy nakładaniu rozwarstwia się, jakbyśmy smarowały się wodą z olejem, dość długo się wchłania, a skóra strasznie się od niego świeci. Nie pachnie tak rewelacyjnie jak pozostałe produkty z tej serii. Kosztuje 3,50.
Nakładam go zawsze na podrażnioną skórę, np po opalaniu, albo jak uczuli mnie jakiś kosmetyk. Świetnie łagodzi podrażnienia!

Płyny do higieny intymnej chyba różnią się tylko zapachem, kolorem i wielkością opakowania.
Ziaja med są dostępne tylko w aptekach, Intima są dostępne wszędzie. Mój ulubiony to konwalia, duża butelka 500ml kosztuje 5-7zł. Ten mały, Ziaja med kupiłam ze względu na małe opakowanie z pompką, kosztował około 7zł, jest bezzapachowy, nie zauważyłam żeby był lepszy od tego zwykłego, taniego. Płyn jak płyn. Nie podrażnia i na długo odświeża.
Błyszczyki Blubel to pachnąca owocami wazelina w tubce, raczej nie daje efektu jak błyszczyk, to bardziej balsam ochronny. Używam jej też na skórki wokół paznokci i na bardzo suchą skórę. Kosztuje 6 zł, a to naprawdę nic innego jak zwykła wazelina. Trochę drogo.
Bloker najpierw używamy go przez trzy noce z rzędu, później 1-2 razy w tygodniu, nie wolno go używać na podrażnioną, ani świeżo wydepilowaną skórę, bo piecze tak że można znieść jajko. Trochę wysusza skórę, ale można przecież użyć balsamu nawilżającego. Bloker nie ma żadnego zapachu. Naprawdę działa! Skóra jest zawsze sucha i bez zapachu, zero potu. Kosztuje 7zł za 60ml
Ziaja Med Demakijaż oczu absolutnie nie podrażnia, nie szczypie oczu nawet jak dostanie się do środka. Zmywa rewelacyjnie, nie trzeba trzeć oka, nie powoduje wypadania rzęs, nadaje się też do twarzy, albo zamiast płynu micelarnego. Kosztował 8zł, tylko w aptekach.

Kuracja łagodząca zmiany trądzikowe nie mam trądziku, ale ma problem z naczynkami na policzkach, oraz świecącą strefę T. Ten krem uszczelnia naczynia krwionośne i redukuje produkcję sebum. Może nie matuje tak jak Normaderm Vichy, ale skóra wygląda zdrowo i na pewno się nie świeci. Używam go codziennie, na noc i na dzień pod makijaż. Kosztuje tylko 12zł, ale jest lepszy od wielu droższych kremów, używam go non stop od 3 tygodni i jest moim ulubieńcem.

Krem pod oczy Kuracja łagodząca dla oczu nadwrażliwych, dostałam ten krem jako gratis do zakupu kremu i demakijażu, używałam tylko raz, bo muszę najpierw zużyć poprzedni krem. Nie podrażnił mnie, ogólnie w porządku:)
Jaśminowy płyn micelarny świetnie zmywa makijaż, nawet kiedy wydaje nam się że skóra jest już w stu procentach czysta, ten płyn zawsze usunie jeszcze jakieś zanieczyszczenia. Oczyszcza rewelacyjnie, tylko szkoda że do oczu się nie nadaje... Piecze niemiłosiernie! Na opakowaniu jest informacja, że produkt zawiera specjalną formułę, dzięki której produkt nie dostaje się tak łatwo do worka spojówkowego- nie prawda! Nie przecierałam nim nawet powiek, tylko okolice a mimo to piekło i szczypało... Twarz oczyszcza świetnie, ale od oczu trzymać z daleka... Kosztuje chyba 8zł

Termowyszczuplający żel rozgrzewający może nie wyszczupla ale z cellulitem radzi sobie w tydzień pod warunkiem że masujemy i używamy 2 razy dziennie. Nie jest łatwo z nim wytrzymać, bo efekt rozgrzewania jest bardzo silny. Na lato na pewno się nie nadaje, ale wiem że jest też wersja chłodząca. Świetny produkt jeśli chcemy wygładzenia i usunięcia cellulitu. Kosztuje około 15zl.


Na koniec rozdanie z ostatniej chwili:
zajrzyjcie na bloga Tysiąc Jeden Pomysłów i Pasji
do wygrania aż dwa zestawy nagród:)
Obserwujcie tego bloga bo jest świetny:)

Nowe nabytki :)

Tydzień temu kupiłam na Allegro 2 mydełka glicerynowe:
Zielone- drzewo herbaciane
Czerwone- Imbir i goździki
Mydełka świetnie pachną, bardzo intensywnie, orzeźwiająco i trochę.. egzotycznie? Nie wiem jak to opisać:)
Kupiłam też 2 szampony w kostkach:
Pomarańczowe- pomarańcza i ylang- puszyste włosy
Żółte- kokos i limetka - odżywione włosy
Szampony również pachną bardzo intensywnie, podobnie jak te z firmy Lush, tzn zapach jest ładny, bardzo egzotyczny, nie do opisania, nie da się go do niczego porównać.
Nie mogę porównać czy są tak samo wydajne, bo użyłam dopiero kilka razy. Po umyciu włosy są w dotyku identyczne jak po Lush'u i zapach utrzymuje się równie długo.
Kupiłam je z ciekawości, żeby porównać, nie wiem nawet jakiej są firmy, jaki mają skład. Do zakupu nakłoniła mnie cena: 3zł za 100g :) tyle samo kosztowały mydełka.
Po tygodniu używania myślę, że nie warto wydawać ponad 30zł na połowę mniejszy szampon Lush, skoro szampon dwa razy większy można kupić za cenę 10 razy niższą. Różni się tylko tym, że na opakowaniu nie było napisu Lush :)
Swoje szampony kupiłam na Allegro, ale myślę, że w zwykłych mydlarniach też mogłyby być dostępne, trzeba tylko dobrze poszukać.
Cena jest niska, więc nie ma praktycznie nic do stracenia.

niedziela, 15 maja 2011

Pękacz Essence

Jakiś miesiąc temu (chyba) kupiłam lakier pękający Essence. Pani w Douglasie zapewniała że na 100% potrzebuję lakieru bazowego, bo inaczej lakier nie popęka, na szczęście nie kupiłam bazy, użyłam na zwykły lakier i efekt jest super.
Jestem zadowolona z tego lakieru, nie widzę sensu kupowania droższych, lakier Essence utrzymuje się tydzień, z tym, że na moich paznokciach każdy lakier się tyle trzyma :)
Cena 7,99

A tak się prezentuje na frenczu :)


sobota, 30 kwietnia 2011

Peeling kawowy

Myślę że każdy słyszał już o peelingu kawowym,ja usłyszałam o nim już bardzo dawno temu, ale wydawało mi się że jego przygotowanie jest skomplikowane i czasochłonne. Dopiero niedawno spróbowałam i jestem pozytywnie zaskoczona.
Osoby lubiące ostre peelingi będą go uwielbiać :)

Potrzebujemy:
2 łyżki kawy mielonej
2 łyżki soli
jeśli lubimy bardzo ostre peelingi to dodatkowo 1 łyżka cukru.

Wszystkie suche składniki mieszamy, kawa może być parzona albo prosto z torebki. Całość zalewamy płynem do kąpieli lub żelem pod prysznic. Najlepiej żeby żel nie miał intensywnego zapachu, ja używałam płynu do higieny intymnej Ziaja, albo płynu do kąpieli Hipp o którym pisałam we wcześniejszym poście. Uważajcie żeby nie dodać za dużo, konsystencja nie może być zbyt rzadka.
Podana ilość starcza na zrobienie peelingu całego ciała, możecie zmieszać od razu większą ilość składników i zamknąć peeling w ozdobnym słoiku, nic mu się nie stanie, może stać tydzień lub dwa :)

Po peelingu skóra będzie mega gładka, zaczerwioniona, ale tylko przez chwilę. Koniecznie nakremujcie ciało. O wannę czy prysznic nie musicie się martwić bo wszystko łatwo i szybko się spłukuje:)

wtorek, 19 kwietnia 2011

Podrażnienia po depilacji

Wiele dziewczyn narzeka na podrażnienia po depilacji, pojawiają się krostki, swędzi, piecze - porażka. Ja mam na to sposób :)
Zaraz po depilacji maszynką jednorazową spryskuję ogolone miejsce wodą termalną Vichy, kosztuje mniej niż 30zł za 150ml i wystarcza na prawie pół roku.
Wodą należy zostawić na skórze na około pół minuty i wytrzeć do sucha, nie powinnyśmy zostawiać jej do wyschnięcia, bo wysuszymy w ten sposób skórę.
Świetnie łagodzi podrażnienia i nawilża.
Wodę termalną możemy kupić też z innych firm np Avena, La Roche Posay. Ja kupuję Vichy bo tak się przyzwyczaiłam, ale inne wody mają takie samo działanie, wybór należy do Was.


Następnie nanoszę balsam po goleniu dla mężczyzn, kiedyś używałam Nivea, a teraz kupuję Cerrus (10zł). Skład jest podobny, działanie identyczne, więc po co przepłacać?
Powtarzam ten zabieg przez 2-3 dni, po każdej kąpieli i nie mam najmniejszych problemów z podrażnieniami, wcześniej miałam z tym ogromny problem.
Sposób sprawdza się też po depilacji bikini.
A co Wy robicie żeby uniknąć podrażnień?

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

KOSMETYKI BIEDRONKOWE

Od jakiegoś czasu przekonuję się, że nie tylko drogie kosmetyki są skuteczne i warte zakupu. Kosmetyczne zakupy w biedronce zaczęłam bezpiecznie od wacików i zmywacza do paznokci.
Zmywacz Nailty ma przyjemny migdałowy zapach, który utrzymuje się jeszcze długo po użyciu, jest wydajny, za około 3zł dostajemy aż 200ml produktu - wystarcza na bardzo długo.
Wystarczy nalać odrobinę na wacik i możemy łatwo zmywać paznokcie, radzi sobie nawet z ciemnymi lakierami, nie wysuszył mi skórek i nie zniszczył paznokci, mam wrażenie, że ten zmywacz je pielęgnuje, po użyciu ładnie się błyszczą.
Produkuje go PharmaCF, producent takich marek jak Cztery Pory Roku, Venus, No36.
Dodatkowy plus za ładną butelkę:)

Często kupowałam też produkty Dove, Nivea, Joanna i inne znane marki, które były akurat dostępne w atrakcyjnych cenach, np zimą można było kupić zestaw Bielenda (krem do twarzy+sól albo krem do twarzy+balsam) kosztował 10zł. Niedawno można było kupić peelingi myjące Joanna za 3zł!

Dosyć późno odważyłam się spróbować innych produktów, uważałam, że są byle jakie, produkowane przez nieznane irmy, aż w końcu usłyszałam o żelu produkowanym przez Tołpę i musiałam spróbować!

Żel micelarny to demakijązu i mycia twarzy w różowej tubie - jest świetny! Nie wysusza i nie napina skóry, wcześniej miałam z tym problem, prawie każdy żel wysuszał mi policzki, odkąd używam tego produktu nie mam problemu z suchą i ściągnięta skórą na policzkach.
Produkt nie pieni się, ma delikatny zapach, świetnie zmywa i oczyszcza! Jest bardzo nie wydajny, opakowanie 150ml starcza na miesiąc, zawsze żele starczały mi na 2-3 miesiące... Cena to 4zł

Używam również peelingu drobnoziarnistego, przeznaczonego dla osób w każdym wieku i do każdego rodzaju cery. Zawiera minerały morskie i mikrodrobinki złuszczające, które usuwając martwe komórki naskórka rewelacyjnie oczyszczają, wygładzają i niwelują wszelkie niedoskonałości cery. Dodatkowo wyciąg z płatków róży francuskiej działa kojąco i w widoczny sposób odmładza skórę, a także łagodzi podrażnienia.

Czy łagodzi podrażnienia? Nie wiem, ale pięknie, świeżo pachnie, a buzia jest po użyciu gładka jak po żadnym innym peelingu.
Produkuje go firma Dax Cosmetics i jest to ten sam produkt, który możemy kupić w drogeriach w saszetkach.


Często używam soli do kąpieli o zapachu mleka i miodu, ale miałam już w łazience wszystkie rodzaje, przypadła mi do gustu też lawendowa, ale miodowej nic nie pobije :) Produkowany przez firmę Serpol, kosztuje 4zł.
Sól nawilża skórę, po kąpieli zostaje jakby śliska, ale nie tłusta warstwa, skóra jest przyjemnie miękka, a zapach długo się na niej utrzymuje.

Do zmywania makijażu używam czasami chusteczek BeBeauty, kosztują 4zł za25sztuk, produkuje je firma Cleanic. Zmywają słabo, nie radzą sobie z tuszem, nie podrażniają oczu. Więcej ich nie kupię, bo lepiej zmywa się makijaż chusteczkami Dada produkowanymi przez tą samą firmę :) chusteczki zostały stworzone do dziecięcej pupy, ale są idealne do zmywania makijażu, do higieny intymnej, do czyszczenia butów, do umycia rąk w podróży, do wycierania kurzów. Chusteczki z Biedronki polecają się do wszystkiego a dodatkowo mają wytłoczony wzorek w zwierzaczki :) koszt to ok.4zł za 72sztuki. Nie wysychają, nie podrażniają i na długo starczają.

Avon, spray przyspieszający wysychanie lakieru

Używam tego produktu od stycznia, średnio co 3 dni a mam jeszcze ponad pół buteleczki, także jest bardzo wydajny. Jego cena regularna to 23zł za 50ml, w promocji możemy kupić go za jakieś 15zł, biorąc pod uwagę wydajność jest to bardzo tani produkt.

Sprayu używamy na świeżo pomalowane paznokcie, wystarczy jedno psiknięcie żeby pokryć paznokcie jednej ręki. Lakier wysycha w minutę.

Spray ma formę bezbarwnego olejku o przyjemnym zapachu. po minucie mamy suche paznokcie i możemy wracać do codziennych czynności, dodatkowo nasze skórki są nawilżone.
Polecam Wam ten produkt :)